Komentarze: 4
No dziej bylo spoko. Normalny dzionek. Rano do szkólki poszlam. Pisalismy test kompetencji próbny. OPtem kartkówke z anglika i na koniec jeszcze wypracowanko... No ogolnie pracowity dzionek. PO lekcjach poszlam na lekcje gitary. Nic ciekawego hehehe. Jak wrócilam to razem z tata drukowalam moeje i Aski wierszyki na konkurs. Aska miala taki jeden wirsyk i cos tam sei xle zrobilo bo na koncu byla taka kreska z kropek. Za cholwere nie moglismy sie jej pozbyc. wiec tata wzial wiersyk do corela przezucil i poslo jakos. Alez moj tatus jest zdolny.... blahahaha :D No potem zanioslam adze wiersyki. No ogólnie spoko. Nie ma o czym za bardzo pisac. Wiec opiszem wam moja wrecz zabujczy sen ktory milam ostatnio i cholera najlepsze jest to, ze dobrze wiem, ze juz mi sie to snilo!
W rolech glównych: Aska, Ja, jakis hrabia z piekla rodem, wielgachny zamek, i male zmesakrowane dzieci... :/
Przyjechalam razem z Aska do jakiegos posepnego sypiacego sie zamku. W srodku przywital nas jakis facet chyba chrabia. Zjadlismy wystawna kolacje. A potam ja z aska poszlam telewizje ogladac... bez komantarza... W drugi pokoju wisialy same miecze i kosy... W koncu poszlam z Aska zwiedzac "piekna" posiadlosc. Wszedzie ropilo sie od pajeczyn. W koncu otworzylysmy hjakies wielgach masywne drzwi. Weszlysmy do sali. Wszedzie byly schodzy. A cetralnie na srodku wielki dól. Żby dojsc na sam dol trzeba bylo schodzic po miliardach kondygnacji schodków. To miejce nie bylo najprzyjemniejszym, wiec chcialysmy z tamtad wyjsc. Ale kiedy sie odwrócilysmy to przed nami staly wszedzie dzieci takie jak z ciemnosci (kto ogladal wie jak one wygladaja :/ ). Chcialysmy uciec, ale sie nie dalo. MNie zabraly na góre, a aske przytrzymaly w miejscu. potem jakims nie wyjasnionym cudem ucieklysmy z tamtad. Bylysmy po za zamkiem. Wyrzucilysmy kierowce z autobusu i uciekalysmy pojazdem za szalencem goniacym nas z siekiera. Jakims cudem gosci nas zatrzymal. Poszlysmy grzecznie za nim i znowu nas wrzucil do tej sali. Tym razem dzieci zabraly mnie na szczyt pokoju i zrzucily z góry. Po drodze spotkalam sie z Aska która miala siekiere w brzuchu......
Piekny sen... blelelelele..... POzdro dla syskich :) :*