Archiwum 19 maja 2005


maj 19 2005 Zakochanie na zawolanie...
Komentarze: 3

Istnije wogole cos takiego??? Nie wiem. Jak czytam widomosci od Aski to mysle, ze moze nawet tak, ale w sumie... poprostu nie wiem. Chwilami nawet zazdroszcze, ale potem uswiadamiam sobie, ze lepiej mi tak jak jest teraz. Oni sobie flirtuja, a ja slucham melancholijnych piosenek i jest mi dobrze. No, a co  tu jeszcze napisac. Nie wiem. pisze poprostu bo nie wiem jeszcze 5 minut temu mialam vene, a teraz mi sie nota wykasowala i ... dupa :)!!!! W sumie to czasem mam juz syskiego dos i tych piosenek i wszytskiego i wolalabyym zamknac sie w teatrze razem z innymi aktorami i grac jakies przedstawienia. Byc w tym teatrze bez przerwy. Gralibysmy przed tlumami pustych krzesel na widowni,a oklaskami bylaby cisza, przeszywajaca kazdego z nas. Kazdy z aktorow bylby ubrany na czarno lub bialo. A scenografia? Po co scenografi... nasze twarze oddalby wszytskie uczucia tego spektaklu. Bylibysmy ozdoba tego przedstawienia, bylibysmy jedyni. Proby trwaly by nie przerwanie i powoli zaczelibysmy umierac z tesknoty za swiatlem i ludzmi. I w koncu nadszedl by moment ostatniego przedstawienia, a po nim... Wyszlibysmy z teatru... i zniknelibysmy zabici przez swiatlo i ludzi.... I po nas nie zostaloby juz nic bo teatr choc wielki nikt go juz nie widzial bo nikt juz nie otwieral oczu bo nikt juz nie umial patrzec....

cleo13 : :